wtorek, 21 października 2014

Genewa


Wiedziałam, że Genewa będzie piękna jesienią.
Była.
Trzeba przyznać, że pogoda trafiła nam się idealna. Wspaniałe słońce i ciepło.


W sobotę o świcie stawiliśmy się na lyońskim dworcu kolejowym, z rowerami i przyczepką, wypełnioną dziećmi i ich akcesoriami. Zapakowaliśmy się do środka, i po dwóch godzinach byliśmy w kraju zegarków i czekolady.



Zwiedzanie miasta rozpoczęliśmy od jego najstarszej części, położonej na wzgórzu, ze słynnym placem Bourg-de-Four, XV - wiecznym ratuszem, arsenałem miejskim ze stojącymi tam armatami; z górującą nad wszystkim imponującą  katedrą Saint Pierre. To świątynia katolicka, która wraz z reformą została pozbawiona wszystkich zbędnych wg protestantów ozdób, obrazów i mebli, zyskała za to surowość i dostojeństwo. Obok można było zobaczyć muzeum reformy kościelnej - Genewa po jej przeprowadzeniu nazywana była protestanckim Rzymem, idee reformacji przyjęły się w tym mieście bardzo dobrze. Jednak wszelkie muzea sobie odpuściliśmy, mieliśmy za mało czasu, zresztą w taką pogodę...

Po zobaczeniu najstarszej części miasta ruszyliśmy (zahaczając o plac zabaw, obecność dwuipółlatka zobowiązuje - plac zabaw zresztą świetny) dalej. Zahaczając o plac Neuve wstąpiliśmy do pięknego parku des Bastions, w którym można zagrać w wielkie szachy, przysiąść na kawę w uroczym pawilonie i zobaczyć Mur Reformatorów. Tam też znajduje się biblioteka miejska, w której można znaleźć egzemplarze wszystkich wydanych od 1539r w Genewie dzieł.





Z parku już naprawdę niewielka odległość dzieliła nas od wspaniałego jeziora genewskiego i słynnego Jet d'Eau - fontanny o strumieniu wysokim na 140m.








 
Przy jeziorze, kolejne parki, dzielnica Eaux-Vives z budynkami o charakterystycznych dachach o których mówi się że są przykładem narodowego stylu szwajcarskiego.




 


Niestety nie starczyło nam czasu na luksusowy prawy brzeg Rodanu, nie zobaczyliśmy Pałacu Narodów, siedziby Czerwonego Krzyża, dzielnicy Carouge i Paquis. Szkoda, może następnym razem.

Ogólne wrażenia? Podobało nam się. Piękne, przyjazne miasto, bogate (i potwornie drogie), wielokulturowe, pełne przyjemnych zielonych przestrzeni. I ten widok...








10 komentarzy:

  1. Fantastyczne zdjęcia, z przyjemnością też przeczytałam, bo mieliśmy Szwajcarię w tym roku w planach wycieczkowych, ale ostatecznie ceny nas odstraszyły :( Nawet na tęczę się załapaliście ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. O jak ja marzę o odwiedzeniu Szwajcarii. Tylko te ceny zaporowe jednak :(

    OdpowiedzUsuń
  3. Przepiękne zdjęcia, chciałabym się tam teleportować :)

    OdpowiedzUsuń
  4. o rany, ale cudnie! i jaka piękna pogoda!

    OdpowiedzUsuń
  5. Piękna, piękna Genewa. Spędziłam tam kiedyś tydzień. Noce w alpejskim domku wysoko w górach (0°C) dni w mieście (+15°C) :) Cudownie było, chciałabym kiedyś wrócić

    OdpowiedzUsuń
  6. Przepiękne zdjęcia. Aż chciałoby się tam być.

    OdpowiedzUsuń
  7. Caly pobyt i pogode faktycznie mieliscie piekna! Ja bylam dawno temu z moim M i pamietam, ze ciezko bylo zaparkowac samochod. Czas spedzilismy z moja kolezanka z ktora nie widzialam sie wiele lat. To chyba dlatego tak malo pamietam i zdjec w albumie tez mam tylko kilka .. :) Pozdrawiam cieplo. M

    OdpowiedzUsuń
  8. Ojej, jak tam zachwycająco, po prostu cudne zdjęcia i widoki.

    OdpowiedzUsuń
  9. Podladam, bo wybieramy sie na majówkę :) i maraton genewski jako finał dlugiego weekendu

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za spędzony u mnie czas i każdy komentarz. Jeśli spodobał Ci się ten post, będzie mi miło jeśli go zalajkujesz / udostępnisz:) Pozdrawiam!